piątek, 2 września 2016

#7 Makaron z serem, czyli wspomnienie z dzieciństwa

Kto z Was nie jadł w dzieciństwie makaronu z serem? Ja jadłam i to tonami. Dzisiaj wersja, którą bez problemu można jeść nawet na diecie. Polecam na śniadanie, jeśli chce się Wam coś słodkiego. U mnie śniadanie przeważnie jest słodkie, ciekawe czy przerzucę się kiedyś na jakąś jajecznicę :P


Wartości odżywcze:
orientacyjne z aplikacji MyFitnessPal

- 332 kcal
- 43g węglowodanów
- 7g tłuszczy
- 23g białka

Składniki:
- 71g makaronu pełnoziarnistego
- 87g twarogu półtłustego
- 64g jogurtu naturalnego
- 16g cukru waniliowego 
- cynamon

Przygotowanie:
1. Makaron gotujemy zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu.
2. Twaróg mieszamy z jogurtem, cynamonem i cukrem waniliowym.
3. Mieszamy makaron z serem. Smacznego :)
_________________________________________________________________________________


Kotek też chciał spróbować :P

czwartek, 1 września 2016

#6 Żytni naleśnik ze szpinakiem

Ostatnio pisałam, że zeżarłam frytki z batatów, które miały być do pracy i musiałam wykombinować coś innego. Tym innym czymś okazał się wytrawny naleśnik, którego pierwowzór miał być na słodko. Cała historia naleśnika pod przepisem a teraz do rzeczy.


Składniki odżywcze:
orientacyjne z aplikacji MyFitnessPal

- 472 kcal
- 47g węglowodanów
- 20g tłuszczy
- 21g białka

Składniki:
CIASTO:
- 60g mąki razowej żytniej
- 100ml mleka (u mnie 3,2%)
- 1 jajko
- 3g oleju kokosowego
FARSZ:
- 157g szpinaku mrożonego
- 3g oleju kokosowego
- 14g mozzarelli

Przygotowanie:
CIASTO:
1. Mąkę, mleko i jajko mieszamy na jednolitą masę.
2. Na oleju kokosowym smażymy standardowego naleśnika, tylko nasz będzie trochę grubszy. Z przepisu wychodzi jeden naleśnik + miniaturka.




FARSZ:
3. Na oleju kokosowym smażymy szpinak.
4. Dodajemy mozzarellę i czekamy aż zacznie się ciągnąć.

5. Gotowego naleśnika i farsz odstawiamy na ostygnięcie, chyba, że zamierzacie go zjeść od razu :)
6. Po tym czasie przekładamy farsz do naleśnika i zwijamy. 

Z racji, że ja mojego zabrałam do pracy to zwinęłam go w folię, przecięłam do pół i włożyłam do pojemniczka.


_________________________________________________________________________________

Z małego naleśnika zrobiłam test smaku, polałam go sosem od WK i już wiedziałam, że to będzie dobry obiad.

A no i obiecana historia naleśnika dla ciekawskich. Moja mama zrobiła ciasto naleśnikowe żeby reszta rodziny mogła szybko zjeść śniadanie. Wpadłam na pomysł, że też zrobię sobie takie naleśniki tyle, że z mąki kokosowej. Wymieszałam ją z mlekiem i jajkiem i hop na patelnię. Wszystko było idealne dopóki nie nadszedł moment przerzucania go na drogą stronę. Po prostu się rozpadł... robiłam kiedyś placuszki z mąki kokosowej i były mega ale nad naleśnikami muszę jeszcze popracować. Nieudanego naleśnika wyrzuciłam ale, że miałam teraz wielką ochotę na jakiegoś naleśnika to powiedziałam sobie "trudno, przecież nie otruję się mąką pszenną". Jednak nie wzięłam ciasta mamy, bo nie wiem czego ona tam dokładnie dodała a ja liczę składniki odżywcze, a zrobiłam własne. Wbiłam do miseczki jajko, dodałam mleko i... ujrzałam pusty słoik z mąki. No to pozamiatane, nie będzie naleśników... Coś mnie jednak tknęło i sprawdziłam szafki w kuchni. Znalazłam mąkę żytnią! No i moje poranne marzenie o naleśniku spełniło się :D

P.S. Naleśnik jest dobry również na zimno.




środa, 31 sierpnia 2016

#5 Frytki z batatów

Hej! Dzisiaj przepis na coś, co już dawno widziałam na większości fit blogów i stron na facebooku a nigdy nie mogłam się za to zabrać. Niedawno byłam w Biedronce i zobaczyłam bataty. Pomyślałam "teraz albo nigdy!" :D Wzięłam pare sztuk i na drugi dzień zaczęłam tworzyć. Zobaczcie co z tego wyszło :)


Wartości odżywcze:
orientacyjne z aplikacji MyFitnessPal:

- 344 kcal
- 75g węglowodanów
- 3g tłuszczy
- 6g białka

Składniki:
- 373g batatów
- 3g oleju kokosowego
- sól himalajska

Przygotowanie:
1. Bataty obieramy i kroimy na frytki. Niektórzy z tego co widziałam nie obierają ich, więc do Was należy wybór :) Jeśli zdecydujecie się ich nie obierać to pamiętajcie żeby je umyć.


2. Przekładamy nasze frytki do miski i mieszamy z olejem.
3. Wykładamy je następnie na blachę i przyprawiamy solą. Opcjonalnie można użyć też innych przypraw, mi sól wystarcza.
4. Pieczemy frytki przez pół godziny w 200 stopniach. Czas jest podany dość orientacyjnie, trzeba po prostu sprawdzać czy ziemniaki są już przypieczone a w środku bez surowizny.
_________________________________________________________________________________


Frytki z batatów są bardziej miękkie niż te z tradycyjnych ziemniaków, co w ogóle nie jest (przynajmniej dla mnie) przeszkodą. Można je zabrać do kina, pracy, szkoły, na uczelnię.. po prostu wszędzie :) Ja zrobiłam je rano żeby móc zabrać je do pracy ale... nie mogłam się powstrzymać i zjadłam je zaraz po śniadaniu. A co zabrałam w końcu do pracy na obiad? Pokażę Wam w następnym przepisie :)

piątek, 26 sierpnia 2016

#4 Fit "orzeszki"

Dzisiaj mam dla Was przepis, który zobaczyłam u Siwej Oliwii na facebooku. Przepis nie jest mój ale pokażę go Wam, bo nie każdy śledzi wszystkie kulinarne facebooki (a jej polecam, bo dziewczyna nie dość, że zdolna kulinarnie to wysportowana, piękna i mądra!).





Wartości odżywcze:
z aplikacji MyFitnessPal, mogą się nieznacznie różnić ze względu na konkretne marki danych produktów

- 368 kcal
- 45g węglowodanów
- 11g tłuszczy
- 17g białka
- 1g cukru

Składniki:
- 1 puszka ciecierzycy konserwowej (240g)
- 6g oleju kokosowego

Przygotowanie:
1. Ciecierzycę odcedzamy i dokładnie płuczemy wodą. Następnie wykładamy na papierowy ręcznik i osuszamy.
2. Ciecierzycę wykładamy na papier do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 15 minut.
3. Po tym czasie ciecierzycę przekładamy do miseczki, dodajemy olej kokosowy i ulubione przyprawy. U mnie znalazła się słodka papryka i przyprawa serowa. Dokładnie mieszamy.
4. Wrzucamy ją znowu do piekarnika na kolejne 15 minut. Po tym czasie piekarnik wyłączamy ale ciecierzycę zostawiamy w środku. Gdy wszystko ostygnie ciecierzyca będzie chrupiąca zewnątrz a w środku mięciutka.
_________________________________________________________________________________

Takie fit orzeszki można zabrać ze sobą wszędzie, ja moje zabrałam do pracy. Świetnie zastąpią popcorn w kinie czy chipsy przy oglądaniu filmu w domowym zaciszu. 

czwartek, 18 sierpnia 2016

#3 Omlet - baza do słodkich i wytrawnych śniadań + moje 2 sposoby na słodko



Dzisiejszy przepis pokazuje bazową wersję omleta, który może być zrobiony zarówno w sposób wytrawny jak i na słodko.

Wartości odżywcze:
z aplikacji MyFitnessPal, mogą się nieznacznie różnić

- 188 kcal
- 0g węglowodanów
- 9g tłuszczy
- 25g białka
- 0g cukru

Składniki:
- 1 całe jajko
- 2 białka jajek
- 3g oleju kokosowego

Przygotowanie:
1. Do miseczki wbijamy jajko i białka, roztrzepujemy widelcem.
2. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i wlewamy jajka.
3. Przykrywamy pokrywką i smażymy go na najmniejszym ogniu.
4. Gdy będzie przysmażony a białko na powierzchni w miarę się zetnie (tak żeby się nie rozlało) odwracamy go na drugą stronę, wyłączamy gaz i zostawiamy go jeszcze chwilę na patelni pod przykryciem. 
5. Wykładamy na talerz i dodajemy swoje ulubione dodatki.
_________________________________________________________________________________

A tutaj moje dwa warianty na słodko: z masłem orzechowym oraz z malinami (oba są z cukrem pudrem i cynamonem).







#2 Gęsta zupa pomidorowa z ryżem, pieczarkami i indykiem


* znowu przepraszam za zdjęcia


Wartości odżywcze: 
orientacyjne z aplikacji MyFitnessPal
- 247 kcal
36g węglowodanów
- 6g tłuszczy
21g białka
8g cukru

Składniki:
- 65g filetu z indyka
- 3g oleju kokosowego
- 50g ugotowanego ryżu brązowego
- 171g pieczarek
- 283g pomidorów bez skórki
- 20g ketchupu


Przygotowanie:
1. Kroimy indyka i pieczarki według uznania (polecam małe kawałki, bo to w końcu zupa) oraz pomidory w małą kosteczkę (nie musi być dokładnie, bo i tak zmienimy je zaraz w pomidorówkę).
2. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i wrzucamy indyka. Potem dorzucamy pieczarki. Gdy wszystko będzie usmażone wrzucamy ryż i smażymy jeszcze chwilkę.
3. Do naszej bazy dodajemy ketchup, podsmażamy go chwilę cały czas mieszając i dodajemy pomidory.
4. Teraz zmniejszamy gaz na ten najmniejszy (jeśli macie płytę czy jeszcze coś innego to po prostu trochę zmniejszcie grzanie, nie znam się na tych ustrojstwach, całe życie jadę na gazie :D) i czekamy aż pomidory się, brzydko mówiąc, rozwalą i zrobi nam się zupa. Doprawiamy według uznania, polecam sól himalajską i słodką paprykę.
5. Przekładamy do michy i można wcinać.

Smacznego!
_________________________________________________________________________________

W następnych przepisach postaram się robić ładniejsze zdjęcia, ale nie oczekujcie za wiele, bo robię je telefonem, który ma średniawy aparat. Uwierzcie, że ta zupa smakuje lepiej niż wygląda :P Dajcie znać co o niej sądzicie! :)


#1 Szpinakowy makaron z indykiem

*wybaczcie za tylko jedno zdjęcie i to jeszcze z taką niesmaczną emotką - zdjęcie pochodzi z mojego snapchata i nie miałam wtedy pojęcia, że założę takiego bloga :D

Wartości odżywcze: 
orientacyjne z aplikacji MyFitnessPal

- 348 kcal
- 30g węglowodanów
- 11g tłuszczy
- 30g białka
- 0g cukru

Składniki:
- 40g makaronu ze szpinakiem (oczywiście można też użyć normalnego, ale zmienią się wtedy wartości odżywcze)
- 3g oleju kokosowego
- 225g mrożonego szpinaku
- 76g filetu z indyka
- 31g mozzarelli (ok. 3-4 małe kulki)

Przygotowanie:
1. Gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
2. Kroimy indyka na małe kawałki i wrzucamy do miseczki. Dodajemy olej kokosowy i przyprawiamy według uznania (ja używam soli himalajskiej, słodkiej papryki i pieprzu). Wrzucamy na rozgrzaną patelnię.
3. Do indyka dorzucamy szpinak i czekamy aż całkowicie się rozmrozi. Doprawiamy solą, papryką i pieprzem, jeżeli jest taka potrzeba.
4. Ugotowany makaron przerzucamy na patelnię (najlepiej, jeśli będziemy przekładać makaron bezpośrednio z wody, w której go ugotowaliśmy, ponieważ w ten sposób do szpinaku dostanie się trochę wody, która sprawi, że szpinak nie będzie aż taki gęsty).
5. Dodajemy pokrojoną mozzarellę i mieszając czekamy aż się roztopi.
6. Przekładamy do michy i wcinamy.
_________________________________________________________________________________

Swojego czasu jadłam to codziennie przez tydzień, aż w sklepie nie mogłam dostać szpinaku i byłam zmuszona wymyślić coś innego. A co to było? To już w następnym poście. Jeżeli wypróbowaliście przepis dajcie znać w komentarzu jak smakowało :)